wtorek, 12 lipca 2011

Filcowe zaległości

Muszę chyba uspokoić niektóre z Was, jako że pod postem o szkielecie spod porzeczek pojawiło się kilka zatroskanych głosów :) Moje Drogie, prawdopodobieństwo, że pod Waszą uprawą znajduje się nieboszczyk nie jest bardzo duże. No już prędzej jakieś martwe zwierzę zakopano, np. domowego pupila, który odszedł w słusznym wieku. Także nie martwicie się!

Tymczasem spieszę z nadrabianiem zaległości. Zamówienie to ciągnęło się za mną od marca - zanim poznałam wszystkie szczegóły, musiałam wyjechać do pracy, a szczęśliwe zakończenie nastąpiło jakieś 2-3 tygodnie temu.

Do znanej już "Piaskownicowej" broszki miałam dorobić dwie pary kolczyków i pierścionek. Z rozpędu pierścionki powstały dwa, nie mogłam się zdecydować, który lepszy, więc do nowej właścicielki trafiły oba. Zdjęcia kiepskie, robione w warunkach polowych, do tego nieumyślnie skasowałam jedno dość istotne, ale trudno :) Pokazuję, co zostało. Gdybym tylko wykonywała to zamówienie w domu, miałabym na pewno więcej przyjemności z tworzenia. A tak czasu było mało, więc starałam się w każdej wolnej chwili dokończyć rozpoczętą robotę. Szkoda, bo ta biżuteria miała w sobie to, co bardzo lubię - kolory i element nowości, wcielanie w życie cudzego pomysłu. Zawsze jest strach, że może się nie spodobać, ale udało się i klientka była zadowolona.






Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo cieszę się z mojego powrotu! :)


P.S. Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, to u Lejdi super cukierasy do wzięcia. Tyle tam cudeniek, że jedno wspanialsze od drugiego :)