niedziela, 28 sierpnia 2011

Niech żyje recykling!

Bo bardzo go lubię - nie ma to jak zrobić coś z (lub za pomocą) odpadków, które równie dobrze mogły zakończyć swój żywot na śmietniku już po pierwszym użyciu!

Po wykonaniu zestawu do sprzątania, od razu pojawiła się konieczność wystrugania jakiegoś pojemniczka na karteczki. I to najlepiej takiego, żeby wszystko miało swoje miejsce. Materiały: tekturowe pudełko, papier do pakowania (z Cepelii w Łowiczu, w który zapakowano moją wycinankę), klej, taśma papierowa. Włala:


Zajmuje strategiczną pozycję na kuchennej tablicy korkowej.

Teraz numer dwa. Mój Luby zapragnął sam wyprodukować smakową oliwę, ale zamiast kupować eleganckie buteleczki (drugi wybór - użycie butelek od piwa z ceramicznymi korkami upadł, bo chyba ładniej, jeśli butelki są przezroczyste), kupiliśmy dwa tymbarki... hmmm, jakby się tak zastanowić to chyba nie był jednak 100% recykling, bo napoje kupiliśmy specjalnie w tym celu :) W każdym razie potem wystrugałam korki z korków po winie. Wystarczył ostry nożyk, wchodził jak w masło. Korki trzeba było ściąc na całym obwodzie, bo tymbarki mają szyjkę węższą od butelki wina. Na koniec oszlifowałam je nawet papierem ściernym, są więc równe i bez napisów. A w buteleczkach wylądowała ostra papryczka i czosnek:


Takie śmieciowe materiały, a jaka satysfakcja!

I małe ogłoszenie parafialne. Znane są już terminy kiermaszu dla Zuzi (14 września) i festynu dla Laury (18 września), o których niedawno pisałam. Także jeśli ktoś dopiero się dowiaduje o tych wydarzeniach, na pewno zdąży jeszcze coś przygotować :) Sama jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy i mam nadzieję, że u organizatorów pojawią się jakieś relacje :)

Ściskam!