piątek, 16 września 2011

Setnie, sto lat, sympatii do jesieni ciąg dalszy i candy-szczęśliwiec

Dzisiejszy post może okazać się nieco przydługi i wielotematyczny. Ale na pewno szczęśliwy dla jednej z Was, więc warto dotrwać do końca!

Po pierwsze, okazuje się, że jest to setny post, który tutaj zamieszczam! Szczerze mówiąc, myślę, że wszystko dzięki Wam - bo czytacie i zaglądacie do mnie, bez tego zapewne byłabym już dawno zbyt zniechęcona :) Z drugiej strony motywują mnie też Wasze blogi, bo skoro tak wiele osób robi tak wiele wspaniałych rzeczy, to dlaczego nie miałabym spróbować i ja potworzyć troszkę? :)

Złożyło się też, że w tym setnym poście pokażę Wam, jak zapakowałam prezent dla mojej Teściowej-Nie-Teściowej. I znowu totalny recykling! "Papier" to plakat teatralny z 2004 roku ([!] tak, wiem, straszny ze mnie chomik...). Potem dorobiłam rozetkę "sto lat!", czarne tło wycięłam nożyczkami z wzorkiem, które są jedynym moim przydasiem tego typu i szczerze mówiąc użyłam ich po raz pierwszy. Ponieważ opakowanie wydawało mi się troszkę "łyse", wymyśliłam kokardę w pasującym kolorze. Był już jednak późny wieczór, a prezent musiał być gotowy dziś z samego rana. Wygrzebałam kawałek rozciągliwej bawełny, zszyłam dwa paski, dorobiłam kokardę i wyszło chyba nawet aż nazbyt "bogato". Myślę jednak, że Jubilatce się spodobało, pomimo tego baaardzo cukierkowego koloru.


Wątek drugi - jesienią odzywa się we mnie dziecko :) Ostatnio wracając do domu co chwilę schylaliśmy się po kolejne spadające kasztany, nawet weszłam niechcąco panu pod koła roweru, ale na szczęście sprytnie mnie wyminął. W parku zbierałam liście i żołędzie, co chyba dla przechodzących dorosłych wydało się nieco dziwne. A skoro miałam już kasztany, to tak na szybko zmontowałam ludka. Z muszką :)


I ostatnia sprawa. Pamiętacie jeszcze moje ostatnie candy i jego wyniki? Jedna z osób nie zgłosiła się do tej pory (miała czas do wczoraj do północy), więc... niestety dla niej, a na szczęście dla jednej z Was (ja już wiem dla kogo :) mam zamiar trzymać się tego, co napisałam wcześniej i wylosować kogoś innego! Ponieważ w kolejnym miesiącu pewna cyfra jest dla mnie podwójnie ważna - siódmego października obchodzę siódmą rocznicę bycia z moim Mężem-Nie-Mężem - postanowiłam obdarować osobę, która umieściła siódmy komentarz pod wpisem o candy. Bardzo się cieszę, bo pod tą cyfrą kryje się osoba często tu zaglądająca, niezwykle życzliwa i pełna ciepła, mianowicie


Ewuniu, serdecznie Ci gratuluję! Prezent może troszkę spóźniony, ale za to jaka niespodzianka - także dla mnie :)

Cóż, pora kończyć ten przydługi post. Opuszczam Was na cały przyszły tydzień z haczykiem, bo pierwszy raz od wieeeelu lat - na co się już tutaj skarżyłam - wyjeżdżam na krótkie wakacje! Szok, ale z RODZICAMI!!! Mam nadzieję, że już nie jestem na to za stara i dzielnie to zniosę :)

A Wam na ten czas życzę weny, bo po powrocie z chęcią będę Was odwiedzała i nadrabiała blogowe zaległości :) Ściskam!