niedziela, 14 października 2012

Upadek mitu

Niniejszym donoszę - ja, nazywana tu czasem w obraźliwych komentarzach osobnikiem bardziej zmonkizowanym niż Monk, panną porządnicką, segregującą maniaczką (zapewne za sprawą środowych myków) - miałam tak niewiarygodną obsuwę, że ze wstydu powinnam się spalić. Oczywiście wykreowany tu obraz ma się nijak do prawdziwego życia, ale przylgnęło i są powody, aby obrzucać mnie zniesmaczonymi spojrzeniami.

Bo czy ktoś pamięta jeszcze wyzwanie śmieciowe? A pamięta, że 1 września zostało rozstrzygnięte? Bo ja jak przez mgłę. A ktoś przypomina sobie, żeby na blogu pojawiły się zdjęcia nagrody dla Ystin? Nic dziwnego, że nie. Ku mojemu własnemu zgorszeniu, zamówiony przez zwyciężczynię komplet powędrował do niej dopiero w mijającym tygodniu. Wtyd!

Oczywiście, że mam wytłumaczenie. Nie jedno! Zadanie było trudne, Ystin wybrała hmmm... coś bardzo wyjątkowego :) Coś co wymagało dobrej koordynacji kciuka i palca wskazującego lewej ręki. Trzeba bowiem było wyciąć kilkaset małych kółeczek - ile, tego jeszcze nie wiedziałam. Siedziałam więc wieczorami, na coś tam zerkałam i cięłam. Postanowienie było - jeden kolor dziennie. Ale zachciało mi się pewnego pięknego dnia drobnego mejkołweru w kuchni, który wymagał użycia kilku ostrych narzędzi. No i wiecie, chociaż mogłam skaleczyć się piłką do metalu, mógł mnie kopnąć prąd, mogłam odciąć sobie palec wyrzynarką... kuku zrobiłam sobie zwykłym nożem kuchennym, bo wydał mi się to najlepszy sprzęt do siłowania się z materią i opornym klejem. A ponieważ zepsułam sobie ten sam kciuk,który potrzebny był do wycinania kółeczek... same rozumiecie. Bo rozumiecie, prawda?

Nagroda już do adresatki dotarła, chyba nawet wybaczyła mi tą obsuwę... Mogę więc pokazać komplet. Bransoletka premierowa, kolczyki już znacie.

aby maksymalnie powiększyć zdjęcia, otwórzcie je w nowym oknie




Cieszę się, że Ystin zamówiła coś nowego. W końcu zmobilizowała mnie do pociachania tylu kółek, żeby zrobić z nich bransoletkę, do czego nigdy nie mogłam się zabrać. Da się i nie wiem jak Wam, ale mi na jesień taki komplet też dobrze by zrobił :)

Mogę więc ogłosić definitywne zakończenie pierwszego wyzwania na blogu i zaprosić do następnego - już jutro!! Zbierajcie siły :)

Udanej niedzieli!